Szukaj na tym blogu

niedziela, 28 sierpnia 2016

"Opróżniamy nasze kosmetyczki" #4 Kosmetyki do pielęgnacji ciała

Witajcie ! 

Przyszła pora na kolejny post "wyzwaniowy". Tym razem opowiem Wam co nieco o kosmetykach, których używam do pielęgnacji ciała. Nie jest tego teraz tak dużo jak wcześniej, bo staram się zużywać otwarte produkty i nie otwierać nowych (a mam ich kilka w zapasie) . Dlatego napiszę tylko o kosmetykach, których w tym momencie najczęściej używam ;) . 






Kąpiel



Typowe, długie kąpiele rzadko mi się zdarzają, bo zwyczajnie nie mam na nie czasu ;). Jednak kiedy już pozwolę sobie na tę przyjemność, zazwyczaj używam płynu do kąpieli Organic Shop o zapachu czekoladowego mleka, o którym między innymi pisałam Tu . Przyjemnie pachnie, o ile ktoś lubi takie zapachy. Pieni się nieźle, daje uczucie lekko nawilżonej skóry. Jest bezbarwny. Niestety dzisiaj zauważyłam, że popsuło się zamknięcie (nie widać tego na wierzchu zakrętki), stąd też zdjęcie na stojąco :P .
Czasem też używam perełek do kąpieli z olejkiem, te są akurat przywiezione z Niemiec, z DM'u. Mają różne kolory i zapachy, bardzo fajnie natłuszczają skórę.



Prysznic


Pod prysznic używałam już wielu specyfików. Obecnie w użyciu są dwa żele. Jeden to wszystkim znana Isana, tutaj w owocowej wersji Hello Spring z sokiem brzoskwiniowym. Pachnie bardzo przyjemnie. Żel średnio się pieni, ma półprzeźroczysty pomarańczowy kolor. Jest jednak mało wydajny i raczej nie nawilża skóry. Kosztuje bardzo mało i to wynagradza jego wady ;).
Drugim żelem jest opisywany również Tutaj produkt Organic Shop o zapachu lotosu z masłem Shea. Bardzo ładnie, delikatnie pachnie. Jest bezbarwny, ma średnią konsystencję. Nie wysusza skóry. Pieni się przyzwoicie. Posiada wygodna pompkę, co jest jego dużym plusem. Oba żele mają opakowania w bardzo ładnej szacie graficznej, co również zachęca do zakupu ;) . 


Peelingi



U góry : Avon, niżej: Organic Shop

Obecnie w użyciu mam dwa peelingi. Jeden to powoli sięgający dna scrub cukrowy o zapachu trufli czekoladowej z Avon'u.  Fajnie zdziera, nie za mocno. Dobrze się pieni. No i oczywiście ładnie pachnie ;) . 
Drugi to peeling z bambusem i solą morską od Organic Shop, który również już opisywałam Tutaj . Ma duże opakowanie w postaci słoiczka, więc bez problemu możne go zużyć do końca. Jest zielony, ale nie do końca to widać na zdjęciu. Nie jest zbyt intensywny, przyjemnie masuje a przy tym nawilża skórę. To mój ulubieniec ;) .




Antyperspirant



Nigdy nie lubiłam antyperspirantów w kulce, dlatego zawsze kupuje te w sprayu, bo się nie kleją i są wygodne w użyciu. Teraz został mi tylko jeden, którym jest Sanex 7w1 . Do jego zakupu zachęcił mnie otrzymany kupon rabatowy. Nie posiada on konkretnego zapachu, więc nie koliduje z perfumami. Nie pozostawia białych śladów, nie podrażnia. Zapobiega poceniu, ale na pewno nie całkowicie i nie na 48h. Ogólnie jest godny polecenia.



Nawilżanie



Jedwabisty mus do ciała Avon
Kremów i balsamów miałam nadmiar, więc się podzieliłam z mamą, coś zdenkowałam i zostały mi trzy w użyciu ;) . Jednym z nich jest perfumowany krem do ciała Lady Berry. Nawilża całkiem nieźle, a przy tym ładnie pachnie. Ma lekką, kremową konsystencję, dość szybko się wchłania. 
Kolejny jest jedwabisty mus do ciała z masłem shea o zapachu czekoladowej trufli od Avon. Pachnie obłędnie. Ma świetną konsystencję, wygląda faktycznie jak jedwab. Dobrze nawilża, jest średnio wydajny, ale jest go dużo.
Do nawilżania tych bardziej suchych miejsc używam opisywanego już w poście o pielęgnacji twarzy kremu Nutra Effects do twarzy, rąk i ciała Avon. Wchłania się troszkę dłużej niż jego poprzednicy, ale za to świetnie nawilża sucha skórę. Nie ma konkretnego zapachu. Ogólnie super :).



Dzisiaj to by było na tyle :) . Znacie któryś z tych produktów, czy używacie czegoś zupełnie innego? 












poniedziałek, 22 sierpnia 2016

"Opróżniamy nasze kosmetyczki" #3 Kosmetyki do makijażu

Z opóźnieniem dodaję kolejny post dotyczący wyzwania Trusted Cosmetics. Teraz przyszła kolej na kilka słów o moich kosmetykach do makijażu.









Na początku dobrze by było pokazać wszystkie te kosmetyki na raz, i tu niestety muszę posłużyć się starszym zdjęciem, ponieważ nie miałam za bardzo możliwości zrobienia takiego kolejny raz. W zasadzie niewiele się zmieniło w składzie moich kosmetyczek z kolorówką. A więc wygląda to mniej więcej tak (chociaż w zasadzie balsamy do ust itp. chyba się nie liczą jako kosmetyki do makijażu....) :


opróżniamy kosmetyczki
Jak widzicie trzymam to wszystko w dwóch różnych kosmetyczkach, ale powoli zaczyna brakować miejsca ;) . 



Podkład

podkład Soraya




podkład Soraya


podkład Soraya

Na chwilę obecną posiadam tylko jeden podkład, którym jest podkład matujący Soraya Studio Matt w odcieniu 01, czyli jasny beż. Jest on zapakowany w odkręcaną tubkę o pojemności 30 ml. Ma średnie albo nawet słabe krycie, jest dobry dla osób z mało problematyczną skórą, tak jak moja. Uważam, że jest ok. Nie podkreśla skórek, całkiem dobrze matuje. Przyjemnie pachnie, nie wysusza skóry i jest naprawdę niedrogi :) .


Pudry

puder Luxe , Color Trend


puder Luxe Color Trend
Jak widzicie posiadam dwa pudry i oba są z Avonu. Różnią się dość znacząco kolorami. Aby ukazać w miarę faktyczne kolory, musiałam zmniejszyć kontrast na drugim zdjęciu..
Pierwszy puder jest z serii Luxe. Zamknięty jest w prostokątnym, złotym pudełeczku (wygląda trochę tandetnie a w dodatku złoty kolor zaczyna z niego schodzić) z lusterkiem i kwadratową gąbeczką. Nie do końca pasuje mi kształt gąbeczki, bo zdarza mi się jej rogiem zarysować powierzchnię produktu. Jego kolor (fair silk) jest jasny. Puder ten niestety słabo kryje, delikatnie matuje. Fajnie stapia się ze skórą. Ja go dostałam, ale szkoda by mi było wydać na niego tyle, ile zwykle kosztuje. Nie widzę w nim nic nadzwyczajnego ani "luksusowego", jest po prostu ok.
Drugi puder pochodzi z serii Color Trend, czyli tej najtańszej. Ma nieco ciemniejszy odcień niż puder Luxe (transluscent), ale w lecie całkiem mi pasuje. Niestety opakowanie zdążyło mi pęknąć, ale to moja wina :D. Naprawiłam je taśmą i klejem. Puder ten czasem podkreśla skórki, ale ogólnie fajnie wygląda na buzi, nie daje mocnego efektu. Nie kosztuje dużo, zaledwie 12-16 zł . Dla mnie jest całkiem fajny, wystarczający .


Korektor

Korektor Bell


Korektor Bell

Od niedawna używam korektora z Bell w odcieniu nr 2. Jest wygodny w stosowaniu, bo w formie sztyftu. Średnio kryje. Ja używam go głównie do zatuszowania cieni pod oczami. Niestety często dziwnie się rozprowadza, zbiera i grudkuje na skórze. Nie wiem ile kosztuje, ale jest pewnie niedrogi. Póki co używam go do niemal każdego makijażu, ale jest, bo jest. Jestem z niego średnio zadowolona...


Bronzer


Rozświetlacz Miss SportyBronzer i rozświetlacz Miss Sporty



Do tworzenia efektu opalonej buzi używam prasowanego bronzera firmy Miss Sporty Ohh ! Tan so Fine w odcieniu 001. Opakowanie dzieli on z rozświetlaczem, który jest do niczego, twardy jak skała. Sam bronzer jest ok, trzeba uważać aby nie przesadzić z efektem. Zawiera drobinki, bardzo malutkie i słabo widoczne. Jak dla mnie jest to fajny produkt, ale następnym razem wypróbuję czegoś innego...


Rozświetlacz

Wibo Royal Shimmer


Wibo Royal Shimmer



Do rozświetlania używam słynnego rozświetlacza  Wibo Royal Shimmer zakupionego na promocji w Rossmannie. Nie wiem czemu, na jego powierzchni powstały grudki... Produkt daje dość mocny efekt, ale czasem tworzy  plamy. Nie wiem od czego to zależy. Jest zamknięty w małym, poręcznym opakowaniu zamykanym na "klik" . Jak za taką cenę to bardzo fajny produkt.


Róż do policzków






Róż Pierre Rene posiadam od niedawna. Kupiłam go głównie ze względu na cenę (licytacja kilku rzeczy na Allegro). Rzadko go używam, bo nie potrzebuję. I tak często mam wypieki na policzkach (które podkład nie do końca ukrywa). Ma bardzo ładny kolor, daje delikatny efekt. Fajnie się rozprowadza. Jest on wypiekany, czyli lekko wypukły :D . Zamknięty w małym  plastikowym opakowaniu. Fajny produkt .


Cienie do powiek



Moje najbardziej "wypasione" cienie to paletka Eyes Uncovered zawierająca kolory nude. Na odwrocie opakowania każdy cień ma przypisaną nazwę : White Chocolate, Buttercream, Biscuit, Chocolate Milk, Brown Sugar, Espresso. Cienie mają niezła pigmentację, ale najlepsza jest u najjaśniejszego i najciemniejszego koloru. Te dwa właśnie są matowe, pozostałe zaś mają drobinki. Bez bazy cienie dość szybko się osypują, ale nie jest tragicznie. Lubię ich używać, to fajne zestawienie. Minusem jest tekturowe opakowanie, które jak widać szybko się niszczy. Zamykane jest na magnes.


Podwójne cienie z serii Barbie marki Uroda mogą używać zarówno te młodsze jak i starsze kobietki. Myślę, że są średniej jakości, ale pigmentacja jest całkiem ok. Bardzo podobają mi się wytłoczone na powierzchni cieni serduszka.

Cienie Revers wydają się być przeciętnej jakości, kosztowały ok. 3-4 zł. Pigmentacja zależna od koloru. Szary ledwo widać, jasny turkus jest średni a ciemny ma najlepszą pigmentację. 



Cienie BeBeauty kupiłam tylko dlatego, że kosztowały 1 zł na promocji. Jeszcze nie testowałam na powiekach, ale pigmentacja - bardzo słaba... Ciężko się otwierają. Fajnie się je nakłada, bo są bardzo gładkie. 

Moje jedyne sypkie cienie firmy MUR (MakeUp Revolution). Bardzo ciemny kolor wpadający w zieleń. Aż strach je otwierać, żeby się nie wysypały :D. Dobra pigmentacja, niesamowicie mienią się w świetle. 


A to moje pierwsze cienie w sztyfcie wodoodporne od Bell. Całkiem wygodne w użyciu, ładne, intensywne kolorki. 



To nie są wszystkie moje cienie, ale przynajmniej większość :). Wspomnę jeszcze, że posiadam także trzy malutkie cienie The Color WorkShop - tragedia, błękitny cień nieznanej mi firmy, który wygląda jak jakiś wkład do paletki - całkiem ok, a ostatnio przybył mi jeszcze matowy cień Bell w kolorze jasnego beżu - jeszcze nie testowałam na powiekach ale zapowiada się dobrze . 
Niestety rzadko ich używam, bo nie pasują na każdą okazję, a przy okularach te osypujące czasem przeszkadzają...



Tusz do rzęs


Mam tylko jeden tusz do rzęs, a jest nim czarny tusz SuperShock od Avon w opakowaniu z edycji limitowanej. Ma fajną szczoteczkę, którą łatwo nakłada się produkt. Nie skleja rzęs ani się nie kruszy, jego kolor jest intensywny. Delikatnie wydłuża rzęsy. Mi w zasadzie nic więcej nie potrzeba, dlatego zdecydowanie mogę go polecić.  



Produkty do ust



Konturówki do ust, które mam od niedawna. Jedna (ta brzoskwiniowa) pochodzi z Aliexpress i jest całkiem niezła jak na jej cenę. Miękka, dobrze się rozprowadza. Druga jest firmy Essence. Ciężko jest mi ją dobrać do jakiejś szminki, dlatego wolę nią wypełniać całe usta po obrysowaniu ich. Również dobrze się nią maluje bo jest miękka, ma dość intensywny kolor i jest trwała, nie schodzi od razu z ust przy jedzeniu czy piciu.





Dwa tinty do ust z Eveline. Mają bardzo intensywne kolorki (nr 117- malinowa, 118- pudrowo różowa). Wygodnie się nakładają przy pomocy spłaszczonego aplikatora. Są trwałe, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy faktycznie wytrzymują 16 godzin. Ogólnie polecam !



Kolejny tint, tym razem z BeBeauty . Ma fajny brzoskwiniowy kolor, który niestety prawie nie jest widoczny na moich ustach... Trwałość taka sobie. Jedynie fajnie nabłyszcza usta. Jest według mnie przeciętny.



Szminka w płynie (lakier do ust) Apocalips od Rimmel to produkt, którego często używam w ostatnim czasie. Najbardziej podoba mi się jego opakowanie oraz aplikator z wgłębieniem, którym świetnie nakłada się produkt. Sama szminka ma bardzo ładny kolor o satynowym wykończeniu. Trzyma się dość dobrze, ale nie fenomenalnie. 




Błyszczyk ColourWorkshop dostałam na wymianie kosmetycznej. Jest to produkt ledwo widoczny na ustach, w dodatku znika z nich bardzo szybko. Aplikator ma standardowy. Jest to najzwyklejszy błyszczyk, który nic nie robi. Rzadko go używam...




Szminka z Bell o bardzo ładnym, intensywnym odcieniu i kremowej konsystencji. Ładnie się rozprowadza. Jest średnio trwała, trzeba uważać żeby nie uciekła poza usta.



Szminka z serii Barbie firmy Uroda to produkt, którego mogą używać także dzieci. Ma czerwony kolor, ale w rzeczywistości nadaje tylko delikatna barwę. Idealna do podkreślenia koloru ust na przykład w szkole. Trochę ciężko się rozprowadza, ale przynajmniej młodsze użytkowniczki z nią nie przesadzą ;) .  Nie jest matowa ani błyszcząca, bardziej neutralna. Niezbyt trwała, ale mimo wszystko lubię jej używać, zwłaszcza do szkoły :) .



Szminka Miss Sporty w tym odcieniu to niestety produkt nie dla mnie, bo śmiesznie wygląda na moich ustach. Nadaje się do kombinowania z cieniowaniem ust. Jest bardzo miękka, gładka i perłowa. Tyle tylko o niej wiem, bo prawie nie używam...




Jedyna moja czerwona szminka, której nie mam okazji używać.Jest firmy NYC. Fajnie się rozprowadza, daje intensywny kolor, jest raczej niezbyt trwała. Trzeba uważać żeby się nie otwarła na przykład w torebce. 




I nareszcie dobrnęłam do końca, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam... Pokazałam Wam większość moich kosmetyków do makijażu, aczkolwiek kilka zostało pominiętych z różnych powodów.  Znacie te produkty? Jakie macie z nimi doświadczenia? Czekam na komentarze ;) .

Przypominam, że organizatorem wyzwania jest 



































Dziękuję za każdy dodany komentarz. Jest on dla mnie motywacją do dalszej pracy ;) .